ARTUR GERMAN: «NIEZNANA ANNA GERMAN»
OJCIEC ANNY GERMAN
Artur German: «Nieznana Anna German»
...Matka nasza, to jest babcia Anny z linii ojca, umarła na tyfus latem 1923 roku, kiedy moja młodsza siostra, Luiza miała jeden roczek. Zostaliśmy w ośmioro półsierotami i do domu przyszła macocha. Starsi moi bracia — Willy, Ojgien i Dawid, a także siostra Berta, już pracowali, albo jeszcze uczyli się i rzadko pojawiali się w domu. Willy i Ojgien nauczyli się buchalterii w Halbshtadt, tj. w centrum kultury i centrum szkoleniowym miennonitów na Ukrainie nad rzeką Mleczną, ale powołaniem Ojgiena była muzyka.
Ostatni raz widziałem Ojgiena w Fridrichsfeld na Północnym Kaukazie, kiedy miałem dziewięć lat. Mój starszy brat Willy pamięta go lepiej i w jego wspomnieniach można znaleźć niejeden fragment poświęcony Ojgienowi np.:
«Został stworzony dla znośniejszego, dobrego świata. Dziecię słońca i muz, śpiewał, muzykował, pisał wiersze i muzykę do nich, przystąpił nawet do tworzenia dzieła dramatycznego. Wesołe towarzyskie usposobienie, bogactwo fantazji (także i w wymyślaniu psot, które nigdy nie były złe, ale za które go jednak karano), był wspaniałym i niezawodnym towarzyszem jak i motorem zabaw wiejskiej młodzieży. Sportowy, atletycznie zbudowany, zwyciężał w każdej bójce nie wywołując z tego powodu żadnej zawiści. Dziewczyny kochały go, a on — je (co przy tego rodzaju ludzi jest bardzo zrozumiałe). Nawet później, po wielu latach, wielu pytało mnie: «Co robi Ojgien? Gdzie on przebywa?»
Ojgien był podobny do młodej rośliny wyposażonej w ogromne życiowe siły. Twarda ręka doświadczonego wychowawcy powinna zdyscyplinować jego naturalne siły, podporządkować je prawom surowej pracy nad samym sobą. Amerykańska amplituda możliwości, a przy tym i kościelna atmosfera, że swoimi konserwatoriami i college'ami, mogłaby zapewnić mu szerokie wykształcenie.